Mama Bartka: Ach, co to był za tydzień…
Tak intensywny tydzień jak poprzedni zdarzają nam się niezwykle rzadko… Jednakże przeżyliśmy i trochę ważnych spraw udało nam się pozałatwiać 🙂 Tydzień, który własnie się zaczyna, będzie spokojniejszy – czeka nas tylko jeden bardzo stresujący dzień, ale o tym później…
A więc udało mi się załatwić bezpłatną szczepionkę przeciwko ospie dla Bartka 🙂 Z zamiarem zaszczepienia Bartka na ospę nosiłam się już od pewnego czasu, przerażała mnie jednak cena – ok. 200 zł za jedną dawkę, a potrzebne są dwie! Bartek od urodzenia walczy z bardzo suchą skórą i jeśli jeszcze nie daj Boże coś go po drodze uczuli to momentalnie jest podrapany do krwi. Nie wyobrażam go sobie z ospą… Teraz tylko poczekamy aż szczepionka dotrze do poradni i żadna ospa już nam nie będzie straszna!
Środa była dniem, w którym udałam się z Bartkiem do przychodni na badanie krwi. Nie przewidując kłopotów poszłam tam bez obstawy…. W poczekalni było jak najbardziej w porządku. Mało tego – byłam mega pozytywnie zaskoczona tym, że Bartek grzecznie siedział a nie ganiał jak zwykle. Hehe… To była cisza przed burzą… Z chwilą wejścia do gabinetu w moje dziecko jakby diabeł wstąpił! Darł się niesamowicie, wyrywał się, nie byłam w stanie go utrzymać na kolanach. Pani pobierająca zamiast zawołać jakąś pielęgniarkę na pomoc kazała mi wyjść z gabinetu „bo jej się kolejka robi”, uspokoić dziecko i wrócić za chwilę. Taaa…. jakby to w ogóle miało coś pomóc… Mój poziom zdenerwowania (żeby nie powiedzieć bardziej dosadnie 😉 ) osiągnął apogeum, ubrałam Bartka i zaprowadziłam do przedszkola. W czwartek zrobiliśmy podejście numer dwa – tym razem z Tatą Bartka. Sytuacja się powtórzyła, łącznie z tekstem o kolejce, ale trzymając go we dwójkę jakoś się udało tą krew pobrać. Niestety wyniki nie wyszły najlepsze i mam kolejny powód do niepokoju 🙁
W piątek natomiast w przedszkolu odbył się bal urodzinowy pt.: „101 dalmatyńczyków”. Po przedszkolu hasały całe stada małych piesków 😀 Zdjęcie na początku wpisu pochodzi z tej imprezy. Strój jak nigdy robiony na ostatnią chwilę: spodnie z kostiumu od muchomora, bluzka również od muchomora pomalowana w czarne kropy (pastelami do ubrań i czarnym markerem 😀 )
Również w piątek przeżyliśmy wizytę kontrolną u dentysty. No i było tak: w poczekalni przez 40 minut aniołek, po wejściu do gabinety diablątko. Ale dałam radę sama go utrzymać, a przemiła pani dentystka zdołała zajrzeć mu do paszczy 😀 No i okazało się, że wszystkie ząbki są zdrowe! Więc przez kolejne pół roku nie musimy się stresować leczeniem w narkozie.
Poza wyżej wymienionymi „atrakcjami” zaliczyliśmy zajęcia w PoraDni Dziecka, SI oraz hipoterapię. A w niedzielę zrobiliśmy sobie małą wycieczkę do Świętochłowic w celu odwiedzenia cioci Basi i wujka Tomka. Bartek był w siódmym niebie 🙂
A wracając do wstępu – jutro czeka Bartka tomograf komputerowy głowy w znieczuleniu ogólnym. Już się boję, bo trzeba będzie przecież założyć wenflon… Jak przeżyję, to napiszę jak było 😀
Udostępnij, w ten sposób również pomagasz...
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie...
Podobne
Permalink do tego artykułu: https://autyzmbartka.pl/mama-bartka-byl-tydzien/
1 komentarz
Bartuś jesteś dzielny !!! 🙂 Twoja mama również 🙂
Szkoda,że wyniki z krwi niezbyt dobre 🙁
Oby tomografia wyszła wporządku 🙂
Buziaki !!! :*